Gotowanie na jachcie cz. 1 - wprowadzenie

2016-03-07 16:54 Bartosz Lisek / sailcook.com
Gotowanie na jachcie, Bartek Lisek, kambuz
Autor: Anna Pikuła

Planujesz urlop na jachcie? Świetnie! Szukasz najlepszej oferty rejsu gdzieś gdzie jeszcze nie pływałeś, skrzykujesz znajomych do załogi, płacisz zaliczkę i czekasz. To mają być niezapomniane chwile, bo możesz pozwolić sobie na urlop raz, a najwyżej dwa razy w roku. Masz już żeglarskie doświadczenie, masz patent, więc proponują Ci: „płyń jako Drugi Oficer”. Uff, myślisz sobie, nie będę musiał kompletować map, planować trasy, portów schronienia i latać z cyrklem na długo przed rejsem. Ale czy aby na pewno nie powinieneś się przygotować? Szczerze namawiam, by do kwestii aprowizacji podejść bardzo poważnie.

Nawet jeśli nie obejmiesz na jachcie żadnej konkretnej i stałej funkcji, nie ominie Cię wachta kambuzowa lub chociaż pomoc w przygotowaniu posiłków. Może się też okazać, że jeśli to Twój pierwszy rejs, to właśnie w kambuzie sprawdzisz się najlepiej, bo w nim będziesz się czuł jak ryba w wodzie, albo jak ja w kambuzie.

Gotowanie w kambuzie zdecydowanie różni się od gotowania w domowej kuchni.

Zobacz również: Żeglarski kambuz: Niezwykłe losy kabanosa żeglarza

Cokolwiek bym nie napisał i jakiejkolwiek rady bym udzielił, gotowania w kambuzie podczas rejsu trzeba doświadczyć samemu. Nie wszystkie przedstawione patenty działają zawsze tak samo, bo raz kołysze mniej, raz bardziej, raz załoga będzie miała większy, a raz mniejszy apetyt, raz zasztauujemy lepiej, a innym razem gorzej. Trzeba mieć świadomość tego, że wszystko co niezabezpieczone ma prawo jeździć po blacie: deska do krojenia, garnek, miska, nóż! Butelka ma prawo się przewrócić, owoce się obtłuc, zapomniane pieczarki mają prawo się zepsuć, a szklanki i naczynia w szafkach będą się o siebie obijać jeśli ich nie zabezpieczysz. W pierwszym tygodniu rejsu, dowiecie się o swoim inwentarzu najwięcej, dzięki czemu wpadniecie w rutynę myślenia na zapas i działania prewencyjnego.

Kilka dobrych rad na początek:

Odchudzaj się na lądzie, ucztuj na urlopie

Od tego permanentnego kołysania, człowiek ma prawo być bardziej głodny niż od chodzenia po ulicy. Kropka. Odwiedzając niemal dowolny port na Morzu Śródziemnym czy Adriatyku, tylko ignorant w moim mniemaniu będzie jadł z puszki. Zdobycie pożywienia nawet własnymi rękoma jest tak samo wykonalne jak u nas, w Ojczyźnie. Korzystaj z tego co masz na wyciągnięcie ręki, jedz świeżo i próbuj regionalnych przysmaków nie koniecznie na głównych szlakach turystycznych, a w małych uliczkach tam gdzie jadają tubylcy. Jeśli planujesz omijać cywilizację, weź ze sobą maksymalnie dużo przekąsek nie wymagających specjalnego przygotowania – owoców i warzyw świeżych i suszonych, orzechów, nasion słonecznika i dyni.

Co masz na jachcie to twoje!

Gdy już rzucisz cumy i skierujesz się dziobem na morze, nie jest powiedziane, że nie może zabraknąć Ci młotka, soli, patelni albo przepisu na proste ciasto do pierogów. Wiadomo jedynie, że nie wyskoczysz po to i tamto do sklepu, ani nie uzupełnisz swojej wiedzy w internecie. Warto dobrze zaplanować menu, skonsultować je z załogą, na tej podstawie sporządzić listę zakupów oraz potrzebnych narzędzi, które wiesz że będą niezbędne podczas przygotowywania posiłków. Nie zapomnij kupić jedzenia! Wody i innych cieczy nigdy się nie zapomina, to wiem.

Jacht nie jest z gumy, a zwłaszcza kambuz

W takiej sytuacji wszystko sprowadza się do kreatywności, czyli umiejętnego wykorzystania tego co masz pod ręką. Tu pobrzmiewa mi w głowie powiedzenie mojego amerykańskiego szefa, który do kopania w glebie pełnej kamieni dał mi łopatę zamiast szpadla czy kilofa: „You gotta make the wrong tools work right for Ya, Bart”. Planuj z wyprzedzeniem, dobieraj sprzęty które zabierasz tak by mogły służyć do wykonywania więcej niż jednego zadania, a produkty spożywcze kupuj w takich opakowaniach, które nie zajmują wiele miejsca i które łatwo będzie kompaktować, bo śmieci na jachcie są na Twojej głowie, a nie miasta czy gminy. A co się tyczy gotowania, to może okazać się, że nie zawsze wszystko musi być przygotowane zgodnie z przepisem i takie dania z czapy często stają się naszymi „firmówkami”.

Fresh In First Out!

Taka parafraza znanej w gastronomii zasady dotyczącej rotacji towaru. Jeśli rejs ma trwać dłużej niż tydzień, warto tak ułożyć menu, żeby te warzywa i owoce które nie znoszą dobrze długiego przechowywania „wyszły” pierwsze. Mrożonki, puszki i liofilizaty zostawia się raczej na koniec.

Używaj najświeższych produktów

Korzystaj z tego, że pływając wzdłuż wybrzeża masz dostęp do regionalnych specjałów. Idź na targ i zagadaj na migi przekupkę, zapytaj jak robi zupę rybną w domu, albo co daje do ryby z patelni. Kup właściwe składniki nawet jeśli nie widziałeś ich wcześniej na oczy i zaskocz sam siebie, a potem załogę. Warto! Nie mówię, że kanapka z mielonką będzie w Chorwacji nie na miejscu, ale przecież po to podróżujemy by poznawać świat, a taki nowo poznany smak tylko utrwali wspomnienie o urlopie życia.

Tak, na jachcie zawsze kołysze

Nie zakładaj tym samym, że kołysze nim regularnie, dlatego używając kuchenki nie blokuj jej „żyroskopu” i zawsze zabezpieczaj garnki uchwytami, nawet podczas postoju na kotwicowisku czy w marinie. Przepływający jacht lub inna jednostka może, a raczej na pewno spowoduje nieoczekiwany rozkołys. Szkoda czasu na sprzątanie. Nigdy nie odkładaj na blat rzeczy które ześlizgując się, mogłyby spowodować szkody wśród załogi, na przykład nóż, szklanka, garnek lub czajnik z wrzątkiem. Ja używam najczęściej antypoślizgowej maty lub zwilżonej ścierki. Jeśli nie możesz „oddać” jednej ręki dla jachtu stojąc, usiądź lub oprzyj się o coś stałego, ścianę lub tył kanapy, cokolwiek co pomoże nie utracić gruntu pod nogami. Zwłaszcza wtedy gdy pracujesz z nożem lub nalewasz wrzątku. Podczas zalewania herbaty w termosie, lub przelewania innych gorących płynów, naczynie do którego wlewasz gorący płyn umieść w zlewie i zabezpiecz przed wywróceniem. Nigdy nie trzymaj go w ręku!

Trenuj oszczędzanie wody

Jeśli nie masz na jachcie odsalarki, musisz pamiętać że wody zużyjesz tylko tyle ile masz w zbiorniku. Żaden problem zużyć ją w jeden dzień, niekoniecznie w kambuzie, a w łazience. Zwróć załodze uwagę by kran nie był odkręcony dłużej niż to konieczne, nie gotuj w większej ilości wody niż rzeczywiście potrzeba i nie zaparzaj więcej kawy i herbaty niż jesteście w stanie wypić. Ewentualne zlewki, warto przechowywać w konewce i użyć ich we wstępnej fazie zmywania. Jeśli pływasz weekendowo, pomyśl o zastąpieniu standardowych naczyń ekologicznymi jednorazówkami, które rozpuszczają się w wodzie.

W kolejnych artykułach rozwinę te porady, które tego wymagają i uzupełnię konkretnymi przykładami. Jeśli masz w tym temacie swoje przemyślenia, podziel się z nami. Do sezonu jeszcze trochę czasu, więc warto poświęcić go na solenne przygotowanie, od którego zależy Wasze długie i szczęśliwe życie na jachcie, a to życie moi mili, czerpie paliwo właśnie z kambuza. Smaczności i głębokości!

Szukasz więcej przepisów kulinarnych, przydatnych trików kambuzowych? Czytaj regularnie na SailCook.com!

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Żeglarski kambuz
Autor: Archiwum Żagli
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.