Polonus: Jak przebiega naprawa jachtu?

2015-11-30 10:59 Sebastian Sobaczyński

Mija kolejny tydzień wyprawy, ale w końcu następuje poprawa pogody. Umożliwiła ruszenie jachtu kilka centymetrów w górę na łożu, które posłuży do podniesienia "Polonusa" na właściwą konstrukcję, na której będzie można zająć się naprawą kadłuba.

Ujawniło się przy okazji kolejne miejsce przecieku przy łączeniu kila z kadłubem i to na prawej burcie, czyli przeciwnej do tej na której leżał. Myślimy, że spowodowane to jest obciążeniem, które przeniosło się na kil podczas zeszłorocznej sylwestrowej akcji ściągania jachtu na Lions Rump. Kolejnym odhaczonym punktem na liście, jest odpalenie po gruntownym przeglądzie i kilku naprawach silnika zaburtowego.

Elektryka została zreanimowana, teraz sprawdzamy po kolei wszystkie obwody. Jak na razie jest wszystko ok. W międzyczasie prace związane z odsłanianiem kila ze zmarzliny antarktycznej, prace przy hydraulice wewnątrz jachtu i przywracanie „do życia: kolejnych układów. Dodatkowo, ponieważ mieszkamy z Sajmonem na jachcie, całkowicie uporządkowaliśmy sobie koję rufową, a i w mesie jest na tyle porządek, że możemy przyjmować gości, którzy nas odwiedzają.

Zobacz również: Tydzień prac przy „Polonusie” - podsumowanie

Niesamowita jest również Basia, która bez względu na pogodę przynosi nam obiady, choć czasami idąc na jacht musi przykucać, by nagłe podmuchy wiatru nie powaliły jej z nóg. Każdy mały sukces jest sukcesem całej ekipy i nie ważne czy dana osoba miała w tym swój bezpośredni udział.  Dodatkowo mamy wsparcie techniczne w specjalistach pracujących w bazie. Często po pracy przychodzą nam pomagać. Ale o nich więcej będzie w materiale filmowym, który postaramy się wydać po powrocie, oraz w książce, którą planuje wydać Sajmon po powrocie do kraju.

Aha i byłbym zapomniał. Po kilku dniach reanimacji podzespołów, oraz silnika dziś o 1315 LT poczciwy Krabuś, bo tak odtąd będziemy nazywali silnik na Poldku... odpalił. Potrzebował kilku ciepłych słów przed ceremoniałem, ale za piątym razem bez pomocy samostartów czy plaków wydał z siebie charakterystyczny odgłos, który dziś absolutnie nikomu z nas nie przeszkadzał. Popracował kilkanaście minut, ale z uwagi na fakt, iż musimy dopracować podłączenia chłodzenia wodą zewnętrzną (chodzi głównie o uszczelnienia przyłączy), zrezygnowaliśmy z jego dłuższej pracy​. Poprawimy, uszczelnimy i wtedy włączymy go na kilka godzin.

Ponieważ płetwa sterowa wyszła z lodu, dziś okazało się, że chodzi bez problemu, a i nawet śruba zaczęła ochoczo się kręcić. Ale przekładnia to kolejny element do odświeżenia, więc też woleliśmy jej nie przeciążać. Pozdrowienia od całej ekipy.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.