Jacek Siwek 5. w czasie bezwględnym w RORC Caribbean 600

2015-02-26 14:57 Jacek Siwek

Dla nas wyścig już się zakończył, na metę wpłynęliśmy w środę prawie dokładnie o 20:00 czasu lokalnego, a wiec po 2 dniach, 8 godzinach i 30 minutach od startu, czyli po przepłynięciu trasy ze średnią prędkością 11,4 węzła. 5 miejsce w czasie bezwzględnym, aczkolwiek obiektywnie doskonałe, pozostawiło lekki niedosyt, ale o tym dalej.

Wyścig odbywał się (a dla większości jachtów jeszcze trwa i potrwa wiele godzin), z wyjątkiem sekwencji startowej i pierwszego odcinka do znaku zwrotnego przy wyspie Barbuda, przy dość słabych wiatrach oscylujących w granicach 12-17 węzłów. Mimo tego nie był pozbawiony emocji, komplikacji, momentów fantastycznej jazdy z prędkościami dochodzącymi do 25 węzłów i frustrujących chwil gdy wiatr znikał prawie zupełnie.

Start przy wietrze dochodzącym do 20 węzłów odbywał się na prawym halsie w kierunku, bardzo pięknego, ale bardzo skalistego brzegu i wymagał dość szybkiego po przekroczeniu linii startu zwrotu przez sztag. Dość szybkiego tzn. w ciągu mniej więcej 2 minut. To niewiele biorąc pod uwagę, że linię startu przekroczyło równocześnie kilkanaście olbrzymich (60-100 stopowych) jachtów klas IRC Z i CK płynących w odległościach nie przekraczających kilkunastu metrów, poruszających się w tym momencie z prędkością do 15 węzłów. Jachtów, na których każdy manewr wymaga kilkudziesięciu sekund lub nawet kilku minut. Na przykład na rywalizującym z nami jachcie ‘Nomad IV’ samo przepompowanie balastu wodnego zajmuje pełne 60 sekund, co daje obraz tego jak bardzo taki start wymaga dobrego zaplanowania i jak bardzo zależy od decyzji podejmowanych przez innych skipperów. Nasz start udał się doskonale i po zwrocie byliśmy w czołówce. Problemy zaczęły się kilkanaście minut później

Porwanie J4, naderwanie talii baksztagu i zablokowanie 4.5 tonowego balastu w pełnym wychyleniu nastąpiły prawie równocześnie w trakcie zwrotu na prawy, korzystniejszy hals. W efekcie dodatkowych kilkanaście minut pożeglowaliśmy nieco ‘nie na temat’ równocześnie usuwając awarie i wyciągając na pokład Code 0. Ten moment, i nieco poszarpany J4, widać na tym filmiku od 2:54 do 3:00 https://www.youtube.com/watch?v=zwc51-sDp9M   Na Code 0 było trochę za wcześnie, ale uznaliśmy, że to lepsza opcja, niż stawianie kolejnego J4, a następnie, za kilkanaście minut, kolejna zmiana żagla. Potem już poszło dobrze i w ciągu pierwszych 3-4 godzin uformowała się czołówka zgodna z przewidywaniami, tzn. ‘Rambler 88’, ‘Bella Mente’, ‘Leopard’, ‘Maserati’ i my. Dość blisko trzymały się ‘Nomad IV’ i ‘Liara’.  ‘Ragamuffin 100’ ostatecznie nie wziął udziału w wyścigu. Następnych kilkanaście godzin to ciągła walka o każdy dodatkowy węzeł prędkości i, niestety, powiększający się dystans, do wyprzedzających nas czterech jachtów. Z tej czwórki szanse na nawiązanie walki mieliśmy tylko z ‘Maserati’, ale jak pisałem wcześniej, dodatkowy balast wodny, dłuższy i lżejszy kil i nowe żagle zrobiły swoje. ‘Maserati’ utrzymywało się tuż za ‘Bella Mente’, my prowadziliśmy następną grupę.

Kluczowy moment nastąpił przy wybrzeżach Gwadelupy wczesnym wieczorem we wtorek. A właściwie dwa kluczowe momenty. ‘Maserati’ wycofało się z wyścigu z powodu awarii systemu ruchomego kila/balastu. Nie wiemy jeszcze na czym problem polegał, ani dlaczego nie potrafili awarii usunąć. My z naszym problemem jakoś sobie poradziliśmy, choć przyznam, że przypominało to nieco pływanie na drewnianej łódce na Mazurach wiele lat temu. Nie wytrzymała uszczelka pomiędzy komorą ruchomego kila, a komorą prawoburtowego siłownika. Rzecz prosta do załatania w warunkach portowych, lub nawet przy spokojnym żeglowaniu, ale w pływaniu regatowym nie do zrobienia. W efekcie zaczęliśmy na lewym halsie (a takim właśnie był 160 milowy przelot od St. Maarten do Gwadelupy) nabierać nieco wody. Nieco tzn. 60 litrów na minutę. Pełne wiadro (bo przecież elektrycznej pompy nie ma, a ręczne maja za małą wydajność) co 10 sekund !!! I tak przez prawie dwa dni aż do mety ! Nie miało to wpływu na naszą prędkość, ale oczywiście powodowało szybsze zmęczenie załogi, bo wymagało nieprzerwanej pracy dwóch osób, pozostawiając tylko 11 do wszystkich innych czynności. W tym samym miejscu gdzie wycofało się ‘Maserati’ my popełniliśmy, kluczowy jak się okazało, błąd taktyczny. Spodziewając się dużego ‘cienia’ po zawietrznej Gwadelupy postanowiliśmy, podobnie jak w zeszłym roku’ szukać wiatru bliżej brzegu. Tymczasem wpadliśmy w zupełną ciszę. Równocześnie ‘Nomad IV’ i ‘Liara’ wybrały wariant oddalony o około 6-8 mil od brzegu i przy obejściu Gwadelupy od południa ‘Nomad’ wyprzedzał na już o 25 mil, a ‘Liara’ była kilkadziesiąt metrów za nami.  Na pozostałej części trasy udało nam się zmniejszyć dystans do ‘Nomada’ do ok. 8 mil i zostawić ‘Liare’ o ponad 15 mil za nami. I to wystarczyło do 5-tego miejsca.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Jeszcze kilka słów o trzech pierwszych jednokadłubowcach na mecie. ‘Rambler88’ był poza konkurencja. Średnia prędkość prawie 15 węzłów i drugi na mecie ‘Leopard’ wyprzedzony o ponad 3 godziny. Warto odnotować, że ‘Rambler’ zdołał wyprzedzić również jeden ze startujących trimaranów, ‘Paradox’, o prawie trzy godziny. Drugi wielokadłubowiec, ‘Phaedo 3’, ustanowił rekord trasy w 1 dzien i 9 godzin przepływając cały dystans ze średnią prędkością prawie 20 węzłów.

W tym roku mieliśmy wyjątkowo silną ‘reprezentację Polski’. Gdy piszę te słowa, dwa jachty, na których płyną Polacy nadal walczą na trasie o zajęcie jak najlepszego miejsca. ‘Taz’ ma do pokonania jeszcze 100 mil, a ‘Porfavor’ około 160. Ich przewidywany czas na mecie i miejsce w klasie to odpowiednio 3 dni i 10 godzin i 10 miejsce w IRC 1, oraz 3 dni i 22 godziny i 6 miejsce w IRC 3. Trzymam kciuki za pomyślne woatry i czekam na ich przybycie.

Jacek A. Siwek

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.