ARC 2014 – jeden dzień do startu regat przez Atlantyk

2014-11-23 1:32 archiwum Żagli

W niedzielę 23 listopada o 13:00 wszystkie jachty biorące udział w Atlantic Rally for Cruisers będą już płynęły w kierunku Karaibów. Są wśród nich dwie polskie załogi.

Przed nimi nieco ponad 2700 mil do żeglarskiego raju, palm, wysp i raf koralowych. Dokładnie 177 jachtów startujących w tegorocznym, 29 już ARC, wyrusza na drugą stronę Atlantyku z najróżniejszymi celami i oczekiwaniami. Dla jednych to początek przygody w którą wyruszają rodzinnie, nierzadko z małymi dziećmi. Dla wielu to po prostu sposób na życie. Wiele jachtów jesienią płynie na ciepłe Karaiby, a wiosną wraca na Morze Śródziemne. Jest też kilka jachtów, dla których niepobicie rekordu trasy zakrawa już na porażkę. Do tych ostatnich należy z pewnością „Leopard by Finnland”, konstrukcja Farr 100, która przy 30 m długości i regatowych kształtach ma duże szanse na zbliżenie się do czasu przejścia rzędu 10 dni.

Na dwóch katamaranach Lagoon, 450 i 650, będzie powiewała polska bandera.  To jachty płynące na Karaiby na sezon zimowy, a skok przez Atlantyk to dodatkowa oferta. Motywacje startujących żeglarzy są różne, ale najbardziej spodobała mi się ta, opowiedziana przez jedyną w towarzystwie żeglarkę: Płynęłam już przez Atlantyk w zeszłym roku i spodobało mi się! Są tacy, którzy traktują to jako przygodę, jako sposób na sprawdzenie siebie, inni chcą zdobyć doświadczenie przed dalszymi, jeszcze ambitniejszymi planami. Niebanalnym celem podróży przez Atlantyk jest też „żeby śmiało móc założyć czerwone spodnie”. Najwidoczniej jest jakiś przesąd związany z oceanem i kolorem spodni. Jeżeli ktoś z czytelników go zna, bardzo proszę o podzielenie się, bo wśród wielu morskich zwyczajów o tym akurat jeszcze nie słyszeliśmy. W dzisiejszych zabieganych czasach bardzo zrozumiała jest też chęć bycia nieosiągalnym przez telefon komórkowy. Tym bardziej zdesperowanym polecałbym przejście Pacyfiku, albowiem tam jest się jeszcze dłużej poza zasięgiem sieci. Na spokojnie traktuje ARC Ingo, nawigator na „Blue Wave”. Wyrusza na drugą stronę już po raz ósmy, kilkakrotnie wygrał te regaty i chce sobie pokazać, że można to zrobić jeszcze raz. Na obu jachtach odbyły się dziś szkolenia z bezpieczeństwa i z obsługi urządzeń pokładowych. Na tych dużych katamaranach sporo jest urządzeń wymagających wykwalifikowanej opieki.

Marina w Las Palmas jest pełna, ale gdzieniegdzie znajdzie się jeszcze miejsce dla  żeglujących bardziej indywidualnie. Spotkaliśmy Szweda, który musiał wyciągnąć swój jacht na ląd, bo na wodzie wszystko było zajęte przez jednostki startujące w ARC. Najciekawszym było jednak to, że przypłynięcie ze Szwecji do Las Palmas zajęło mu 5 lat. Jest to zdecydowanie tempo, które nam odpowiada, albowiem brzydzimy się pośpiechem i zawsze szkoda nam opuszczać akwen, którego nie poznaliśmy do końca. Natomiast dla tak małego jachtu, jak „Atlantic Puffin”, Maxusa 22 Szymona Kuczyńskiego miejsca dużo nie potrzeba i zaparkował na kilka dni obok zdecydowanie większych jednostek. W niedzielę chce wypłynąć wraz całą flotą ARC, co z jednej strony daje mu większe bezpieczeństwo w tak dużym towarzystwie, ale z drugiej strony będzie musiał zdecydowanie bardziej uważać i naprawdę czujnie spać.

Całej flocie ARC i tym, którzy jutro wystartują na Karaiby w jej cieniu życzymy równego pasatu i bezpiecznego przejścia.

Marek Zwierz i Joanna Siemiak

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.