Syberia Expedition 2012 - Marcin Gienieczko w Ust"Kut

2012-06-06 8:55 Marcin Gienieczko
Logo wyprawy
Autor: www.gienieczko.pl Logo wyprawy

Marcin Gienieczko od ponad tygodnia jest na szlaku rzeki Leny. Do jej ujścia jeszcze droga daleka. Z trasy przesyła nam kolejną relację:

Ust"Kut- miasto w obwodzie irkuckim, port nad rzeką Leną. Mieszka tutaj około 47tys. mieszkańców. Nazwa oznacza "ujście Kut" i pochodzi od dawnej nazwy rzeki Kuta, która wpada do rzeki Lena w pobliżu miasta. Ust"Kut zostało założone w roku 1631 przez atamana kozackiego Iwana Galkina jako ostróg. Na początku XX wieku było miejscem  zsyłek politycznych, trafił tu m.in. Lew Trocki. W Ust"Kut znajduje się kilka stacji kolejowych, w tym główna-Lena. W Osterowie, kilka kilometrów od miasta we wsi Jakurim, linia bajkalsko-amurska przekracza Lenę ostatnim na niej mostem. Latem z Ust"Kut kursują promy pasażerskie do Jakucka i Tiksi, jest tutaj też lotnisko.
Dopłynąłem do portu Ust'-Kut, to prawie 700km. To mój pierwszy znaczący port na trasie do Oceanu Arktycznego. Marynarze powiedzieli mi, że jest około 3700 km. Długa droga. Tutaj zaczyna się już wielka rzeka.  Rzeka płynie bardzo wolno. Codziennie średnio przepływałem w granicach 70 - 90km. Padało i woda podniosła się tak, że mogłem zrobić w jednym dniu ponad 90 km i to był chyba rekord bo nie sądzę, że mogłem zrobić więcej, chyba że będę miał silny wiatr w plecy. Dzień wygląda tak:

wstaję 6.45 i o 9 jestem w canoe, płynę do 13.00, i wtedy mam 20 minut postoju, prostuję nogi i rozciągam się, jem, piję gorącą herbatę. W tym czasie wysyłam spota, jest on jest w Polsce o 7.00.  Drugi spot jest wysyłany wieczorem, kiedy biwakuję, a postój mam około 19.20 -19.30. Wcześniej jeszcze mam jedną przerwę 10 minutową o 16.00. I tak wygląda zdobywanie wielkiej syberyjskiej rzeki.

Zawzięcie wiosłuję, bo nie ma na co liczyć, że ta rzeka poniesie mnie jak Jukon czy Athabasca. Tam były szybkie rzeki, ta jest  3 razy wolniejsza od Wisły i za Jakuckiem będzie się zwała rzeka morzem... Spotkałem paru rybaków i opuszczone wioski. Codziennie o 17.00 zaczynał padać deszcz i o 19.00 się rozpogadzało. Spałem 2 razy w chacie myśliwskiej, resztę w namiocie, żałuję że nie zabrałem większego, ale mam to co mam. Płynięcie samotnie tak dużą rzeką to rozkołys myśli, układam i zastanawiam się jak będzie z moją nawigacją za Jakuckiem. Tam rzeka jest potężna, wiele wysp i kanałów. Bywało tak, że marynarze z 20 letnim doświadczeniem błądzili.

Dzisiaj zobaczyłem pierwsze duże barki. Nie tak nowoczesne na jakich miałem możliwość pracować na Renie, ale duże i załadunek taki sam: węgiel i kontenery. Canoe zostawiłem w porcie, zabrała mnie osoba z tutejszego Urzędu Miasta. Chcę podziękować Czarkowi Zawadzkiemu za pomoc w Rosji i obserwowanie mojego rejsu. Teraz zmierzam do Kireńska. Tam mam zamiar odpocząć dwa dni. Jutro z Ust'-Kut o 12.00 wypływam. Do Kireńska jest około 300 km.
Założyłem że będę działał maszynowo, ale od Kireńska więcej poświęcę się pisaniu i wykonywaniu zdjęć, tak żeby ta wyprawa obrazowo nie uciekła.
Jem codziennie  swoją żywność paczkowaną. Ust'-Kut to końcówka trasy gdzie jest jeszcze droga, później juz tylko droga wodna dla Rosjan została. Skóra na dłoni twardnieje. Jestem zmotywowany, dla mnie istnieje tylko rygor wojskowy, dlatego dobrze że płynę sam. Bo jak bym to robił z kimś to byłoby to rozlazłe, a tak liczę na siebie. Kiedyś duże statki pływały do Kaczug, ale po pierestrojce upadło.
Największym moim motywatorem jest mój syn Igor, jego zdjęcie leży obok mnie i jak jest źle to krzyczę - Igorek płyniemy razem!!! Ponadto motywuję mnie to, że ze zdobytych informacji wiem, że nikt na świecie nie ma zdobytych trzech wielkich rzek Półonocy. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się niewinnie w 2001 roku, kiedy z syberyjskim traperem dotarłem do tej potężnej rzeki Leny!!!!

Dzisiaj dość ciepło + 26 stopni. To pierwszy dzień bez deszczu. Trzy dni temu złapała mnie w tajdze burza z grzmotami, tak że jedno drzewo złamało za moimi plecami. Grad wielkości orzechów ziemnych, a ja sam na tej rzece, krzyczałem: napieramy kolego... i  co robię śmiałem się bo uwielbiam takie klimaty.

Marcin Osman odłączył się od ekipy pojechał do Czeczenii. Dostarczy później zdjęcia z przebiegu początku wyprawy. Jutro ekipa samochodowa będzie w Polsce.

No cóż  płyniemy dalej, aby do przodu. Pozdrawiam wszystkich Marcin!

Marcin Gienieczko w Ust"Kut

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.