Warnemunder Woche szczęśliwe dla polskich załóg w klasie Scandinavia650/Skippi 650

2015-07-17 12:14 Informacja prasowa
ekoDecor, Scandinavia 650/Skippi 650
Autor: MAT. PRASOWE

78. WARNEMÜNDER Woche: Organizowane od 1951 roku drugie największe po Kieler Woche żeglarskie święto w Niemczech. W tym roku udział w imprezie wzięło prawie 1000 jednostek napędzanych wiatrem, od desek, małych mieczówek, sportboatów aż po duże morskie jachty z całej Europy. Poza regatami, które trwały dziesięć dni na brzegu było wiele atrakcji nie tylko dla żeglarzy.

Scandinavia 650/Skippi 650 - Euro Cup WYNIKI
Autor: Archiwum Żagli

Relacja organizatorów:

Już od 5 lat Warnemunde jest okazją do konfrontacji polskich i niemieckich załóg w klasie Scandinavia650/Skippi 650. W tym roku Polskę reprezentowały 3 ekipy, Volvo Ocean Race w składzie Tobiasz Zajączkowski, Piotr Wawrzewski, Paweł Roslen, HIAB z Markiem Kloską na sterze, Grzegorzem Jaworskim z córką Natalią i Michałem Olko oraz Eko Decor - z Pawłem Nawrockim, który na co dzień żegluje na Nautice 450, Pawłem Prusem z klasy 505 oraz  bardzo doświadczonym w wielu klasach Adamem Kominkiem. Dla Pawła Nawrockiego to już drugi start na tej łódce, przypomnijmy we Włocławku w Długodystansowych Mistrzostwach Polski Jachtów Kabinowych wywalczył drugie miejsce.

Wszyscy dotarli do Warnemudne w czwartek, załoga Eko Decor po przymusowym przystanku na wymianę łożysk w przyczepie na miejscu pojawiła się dwie godziny po HIABie i VOLVO OR.

Do regat zapisały się jeszcze trzy inne załogi, ale z różnych  względów w ostatniej chwili musiały zrezygnować z wyjazdu. Trochę szkoda, bo to ostatnia okazja do pościgania się przed zbliżającymi się Mistrzostwami Polski w Gdyni.

Niemiecką konkrecję stanowiło w ostateczności 6 załóg, które dobrze znaliśmy z zeszłych lat i miło było je spotkać po kilkumiesięcznej przerwie.

Portem regat dla Scandinavia 650/ Skippi 650 była Marina Hohe Dune na wschodnim brzegu ujścia Warnawy. Wybudowana kilka lat temu, super nowoczesna, wypełniona luksusowymi i pięknymi regatowymi maszynami zrobiła na wszystkich wielkie wrażenie. Takich miejsc na polskim wybrzeżu zwyczajnie nie ma. W centralnej części kompleksu znajduje się  Hotel SPA z częścią konferencyjną, która na czas regat została siedzibą organizatora i komisji sędziowskiej.

Prognozy pogody zapowiadały na początek regat bardzo silny wiatr o sile 35-40 węzłów. Wszystko wskazywało na to, że pierwszego dnia zostaniemy na brzegu i będziemy mieli więcej czasu na przygotowanie jachtów.

Po odebraniu pakietów startowych odbyła się odprawa sterników, na której sędzia potwierdził, że w piątek żadne wyścigi się nie odbędą.

Siła wiatru dochodząca do 45 węzłów  uniemożliwiała stawianie masztów i wodowanie. Wszyscy czekaliśmy aż do 18:00. Wodowanie odbyło się dość sprawnie, dwie motorówki kursowały między dźwigiem a miejscem przydzielonym w porcie.

Po całym dniu taklowania i przygotowywania jachtów do regat wszyscy głodni i spragnieni nie mogli się doczekać wieczornego bankietu. Żeby się na niego dostać musieliśmy wsiąść na darmowy dla uczestników regat prom i przepłynąć do centrum Warnemunde na zachodnim brzegu Warnawy.

Sobota przywitała nas bardzo słabym wiatrem, przez cały dzień udało się przeprowadzić tylko trzy wyścigi.

W takich warunkach klasą  pokazała załoga Tobiasza Zajączkowskiego Volvo Ocean Race wygrywając tego dnia wszystkie wyścigi, za ich plecami rozgorzała prawdziwa wyrównana walka. Tak wyrównanej stawki dawno nie można było zobaczyć. Widać wyraźnie że poziom żeglarzy niemieckich bardzo się podniósł. O pechu może mówić Paweł Nawrocki żeglujący na  jachcie  Eko Decor, który w pierwszym wyścigu zaliczył  OCS, przez co po pierwszym dniu spadł na odległą pozycję.

Na uwagę zasługuje bardzo dobre rezultaty Stefana Koppina na Wassersport Berlin. Niespodziewanie po pierwszym dniu Rainer Kremkow Narwal Sailing Ekspres zajmował drugą pozycję. Dopiero czwarte miejsce Eko Dekor i Hiab z Prezesem za sterem dopiero szósty, który nie mógł się w tych warunkach wiatrowych odnaleźć.

Miłą niespodziankę sprawił żeglarzom po powrocie do portu organizator. Jeszcze dobrze nie zdążyliśmy zacumować i sklarować żagli, a już Pani na pomoście wciskała wszystkim bułkę z kiełbasą i piwo.

Bardzo miły gest, który zostanie nam w pamięci. Może na regatach w Polsce też by się dało?

Wieczór spędziliśmy w towarzystwie niemieckich załóg wymieniając się spostrzeżeniami i doświadczeniami z pierwszego dnia wyścigów.

Niedzielny poranek nie należał do najłatwiejszych, bo start zaplanowano na godzinę 9:30, a do startu trzeba było płynąć około 30 minut. Wiatru było więcej niż w sobotę, więc można było się spodziewać długiej żeglarskiej niedzieli. Jak się później okazało, sędzia zaplanował rozegranie 5 wyścigów. Próbował zatrzymać nas nawet dłużej na wodzie zmieniając trasę z 2 śledzi na 3, ale zmieniające się warunki wiatrowe umożliwiały dokończenie tylko 2 okrążeń. W oczekiwaniu na rozegranie 3 biegu nadciągnęła ciemna chmura, z której mocno powiało i popadało. W tych trudnych warunkach halsówka nie należała do najprostszych, ale po boi czekał nas kurs genakerowy, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Dwa wyścigi przy silnym wietrze w końcu obudziły prezesa na Hiabie który pokazał że w takich warunkach jest bardzo szybki i tyko słabnący wiatr pozbawił go zwycięstwa w trzecim wyścigu przegrywając o przysłowiową grubość laminatu.

Ostatni, czwarty wyścig tego dnia odbył się przy słabnącym wietrze i dużym zafalowaniu. Już sam start był problem, mało wiatru, a na falę trzeba było się wdrapać. Wyniki na górnej boi były dość zaskakujące, a metę jako pierwszy osiągnęła niemiecka załoga Wilson. Była to ich pierwszy wygrany wyścig w karierze.

Mimo kapryśnych warunków wiatrowych - od sztormu pierwszego dnia, poprzez bardzo słaby wiatr albo jego zupełny brak udało się rozegrać aż 7 wyścigów.

To bardzo dobry wynik, który był możliwy dzięki mądrym decyzjom sędziego.

W sobotę postanowił rozpocząć pierwszy wyścig już o 10-tej, czyli godzinę wcześniej niż w instrukcji żeglugi. Prognozy na niedzielę dawały szansę na najlepsze ściganie, więc pierwszy start został przesunięty na 9:30.

Większa ilość wyścigów w różnych warunkach wiatru i zafalowania daje bardziej obiektywne ostateczne wyniki całych regat.

Bezkonkurencyjne podczas całych regat było Volvo Ocean Race z Tobiaszem Zajączkowskim za sterem. W sześciu z siedmiu wyścigach VOR meldował się na mecie pierwszy.

Po odrzuceniu OCSa z pierwszego dnia i dalej konsekwentnego pływania w czubie drugi w ostatecznej tabeli był Eko Decor. To duży sukces dla Pawła Nawrockiego i jego załogi, która na tej łódce startuje dopiero drugi raz w życiu.

Najniższy stopień podium zajęła załoga Stefana Koppina z Berlina na jachcie Wasser Sportcenter Berlin. Przez całe regaty skutecznie deptała po piętach polskim ekipom.

Ciekawe, czy załogi HIABa i Narval Sails Express wiedziały, że o 4 miejscu będzie decydował ostatni wyścig. Rainer Kremkow na niemieckim jachcie zameldował się na mecie przed Markiem Kloską i to załoga Narval Sails Express minimalnie wygrała z HIABem. Pełne wyniki na końcu relacji.

Po kameralnym zakończeniu załogi sprawnie dokończyły pakowanie jachtów i wyruszyły w długą podróż do domów.

Regaty w Warnemunde to ciekawe doświadczenie, możliwość podpatrzenia jak to wygląda u naszych zachodnich sąsiadów. Nam to się bardzo spodobało i z pewnością wrócimy tam za rok!

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.