Adwokat radzi: W razie żeglarskiej kolizji

2010-06-17 12:20 Patryk Zbroja
Patryk Zbroja, żeglarz i adwokat
Autor: Archiwum autora Patryk Zbroja, żeglarz i adwokat

Nietrudno sobie wyobrazić chwilę nieuwagi przy tradycyjnym spotkaniu dwóch jachtów na przeciwnych halsach czy możliwość braku poluzowania szotów grota lub niedobalastowanie jachtu przy nagłym manewrze odpadania, których z kolei następstwem będzie bliskie spotkanie trzeciego stopnia z betonowym pomostem. Skutki takich sytuacji mogą być dla nas bardzo poważne i to niezależnie od tego czy jesteśmy ich sprawcą, czy ofiarą. Podobnie zresztą rzecz się ma w przypadku różnego typu błędów nautycznych.

 

Co zatem zrobić w sytuacji, gdy dojdzie do kolizji lub wypadku, i to niezależnie od posiadanej przez nas polisy bądź jej braku? Przede wszystkim, nie należy załamywać rąk i jak najszybciej zabezpieczyć jachty biorące udział w kolizji oraz jej miejsce, tak aby nie powodować zagrożenia dla innych jednostek. Następnie trzeba sprawdzić, czy żaden z członków załogi nie doznał obrażeń, zwłaszcza takich, które wymagają natychmiastowej interwencji lekarskiej. Istotne jest, aby bezpośrednio po zdarzeniu, zapanować nad sytuacją i nie doprowadzić do pogłębienia jej negatywnych skutków.

Do usunięcia skutków kolizji nie jest konieczne wzywanie policji (naturalnie pod warunkiem, że w kolizji nie brały istotnego udziału osoby znajdującej się pod wpływem alkoholu). W takiej sytuacji sprawca powinien spisać stosowne oświadczenie, dotyczące okoliczności zdarzenia, na podstawie którego poszkodowany będzie mógł otrzymać świadczenie z zakładu ubezpieczeń. Oświadczenie powinno zawierać: dane sprawcy kolizji, dane jachtu, okoliczności zdarzenia (czas, miejsce, przebieg), stwierdzenie z czyjej winy doszło do kolizji oraz informację, do jakich doszło uszkodzeń. W przypadku, gdy uczestnicy kolizji nie są w stanie ustalić sprawcy oraz przebiegu zdarzenia, a także gdy treść posiadanych przez nich dokumentów budzi wątpliwości, wezwanie policji może okazać się niezbędne. Pomocna okazać się może odpowiednia dokumentacja fotograficzna (multimedialna) miejsca kolizji oraz zakresu uszkodzeń.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że w przypadku sprzętu objętego ubezpieczeniem, stan faktyczny powstały w wyniku zdarzenia nie powinien być zmieniany ani modyfikowany. Co do zasady, nie można zatem od razu dokonywać napraw uszkodzonej jednostki, jej wyposażenia czy dodatkowego osprzętu, przynajmniej aż do czasu oględzin dokonywanych przez likwidatora. Samodzielne działanie w tej mierze (bez kontaktu z zakładem ubezpieczeń) może skutkować wyłączeniem ochrony ubezpieczeniowej lub znacznym jej ograniczeniem - w przypadku Jacht Casco.

Nieco inna sytuacja będzie miała miejsce w sprawie, w której odpowiedzialność za szkodę ponosi prowadząca inną jednostkę pływającą osoba trzecia (względnie jej ubezpieczyciel z tytułu zawartej umowy OC). W tym przypadku, to do poszkodowanego należy decyzja o sposobie naprawienia szkody (czy poprzez wypłatę określonej kwoty pieniężnej, czy poprzez doprowadzenie uszkodzonej jednostki do stanu sprzed kolizji) i to niezależnie od treści umowy zawartej przez sprawcę z zakładem ubezpieczeń. Co do zasady jednak koszt naprawy – w takim wypadku – nie może być wyższy od wartości jednostki sprzed kolizji i powinien odpowiadać stawkom rynkowym.

Wreszcie, konieczne staje się podjęcie decyzji o tym, w jaki sposób doznana przez nas szkoda może zostać zlikwidowana. Gdy powstała ona na skutek naszego zawinionego zachowania lub sprawca jest nieznany bądź też trudno go ustalić, a – na całe szczęście – zawarliśmy odpowiednią umowę (Jacht Casco), powinniśmy postępować zgodnie z procedurą przewidzianą w Ogólnych Warunkach Umowy Ubezpieczenia. Rozpocząć zatem należy na ogół od niezwłocznego (od 3 do 7 dni od dnia zdarzenia) pisemnego poinformowania ubezpieczyciela o wystąpieniu szkody z podaniem jej szacunkowej wartości oraz miejsca, którym będzie możliwe dokonanie oględzin przez likwidatora lub rzeczoznawcę. Ponadto, konieczne jest doręczenie ubezpieczycielowi:

  1. protokołu opisującego przebieg zdarzenia, jego przyczyny i zaistniałe szkody (w mieniu lub na osobach);

  1. warto uzupełnić go o szkic sytuacyjny zdarzenia;
  2. danych osób (imię, nazwisko, adres, telefon kontaktowy) biorących udział w zdarzeniu, jak i ewentualnych świadków; o ile to możliwe, warto uzyskać od tych osób odpowiednie oświadczenia na piśmie (wymagają tego niektóre towarzystwa);
  3. W przypadku gdy na miejscu zdarzenia interweniowała policja lub wszczęto postępowanie wykroczeniowe lub karne – warto uzyskać stosowną notatkę, a przynajmniej sygnaturę akt sprawy oraz jednostkę policji, która temat prowadzi; dane te mogą okazać się bezcenne zwłaszcza w sytuacji spornej, gdy sprawca kolizji po kilkudniowym namyśle uzna jednak, że nie ponosi winy w zaistniałym zdarzeniu.

W przypadku, gdy sprawcą kolizji jest osoba trzecia, należy przede wszystkim ustalić jej szczegółowe dane, w tym również dane ubezpieczyciela (żeglarskie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej są bowiem coraz

powszechniejsze; w mojej ocenie winny mieć zresztą obowiązkowy charakter, analogicznie do wypadków komunikacyjnych). Następnie należy sprawcy (lub jego ubezpieczycielowi) pisemnie zgłosić powstanie szkody np. ze wskazaniem terminu, do którego możliwe będą oględziny uszkodzonego sprzętu, pod rygorem samodzielnej naprawy. Zleconą przez nas naprawę musimy wszechstronnie udokumentować odpowiednimi rachunkami. Warto też poszczególne jej etapy sfotografować. Takie przygotowanie zdecydowanie wzmocni nasze roszczenie o zapłatę, zwłaszcza w przypadku ewentualnego postępowania sądowego.

Jeżeli do szkody doszło w wyniku naszego zachowania, a posiadamy ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, powinniśmy spisać odpowiednie oświadczenie i wręczyć je poszkodowanemu, względnie niezwłocznie zgłosić skierowane do nas roszczenie naszemu ubezpieczycielowi, a następnie postępować zgodnie

z jego instrukcjami.

Gdy efektem naszej lub cudzej nieuwagi jest jedynie lekka rysa na kadłubie, której ślad zniknie już po pierwszym kontakcie z papierem wodnym – problemu oczywiście nie będzie. Gorzej jednak, gdy złamie się sprowadzony z Francji maszt, podarte zostaną żagle szyte w Danii, czy uszkodzeniu ulegnie pokład pokryty drewnem egzotycznym sprowadzonym z Afryki, a do tego pokrzywdzony zostanie jeden z członków załogi. Wtedy szkoda ma zdecydowanie poważniejszy charakter, osiągając rozmiar kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Dlatego też, podsumowując niniejszą krótką publikację, zachęcam do ubezpieczeń również w dziedzinie jachtingu i to niezależnie od tego, że aktualnie nie są one obowiązkowe, nawet w zakresie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej (znanego nam z obligatoryjnych ubezpieczeń komunikacyjnych). Faktem jest, że rynek ubezpieczeń jachtowych w Polsce znajduje się dopiero na swoim początkowym etapie rozwoju. Jednakże, z moich obserwacji jako prawnika wynika, że rozwój ten jest coraz bardziej dynamiczny. Warto podkreślić, że nowej branży uczą się nie tylko zakłady ubezpieczeń (w szczególności w zakresie elastycznego podejścia do klientów i przede wszystkim – sprawnej likwidacji szkody), ale także sami żeglarze, z których coraz większa rzesza dostrzega ich przydatność i potrzebę zabezpieczenia się od istniejącego na wodzie ryzyka.

 

Patryk Zbroja, żeglarz i adwokat

 

www.adwokatzbroja.pl

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.