Na ciepłych wodach: wokół zatoki Antalya

2016-10-25 17:44 Marian Lenz
Na ciepłych wodach: wokół zatoki Antalya
Autor: Marian Lenz Na ciepłych wodach: wokół zatoki Antalya

Na południowym wybrzeżu Turcji nad Morzem Śródziemnym od przylądka Taslik do przylądka Anamur, na długości 120 mil rozpościera się zatoka Antalya. Do szczytu jej „wierzchołka” w porcie Antalya jest 40 mil. Jej brzegami są: wschodni brzeg historycznej krainy – Licji, sięgający Antalyi, dalej, a na przeciwprostokątnej, brzegi dawnej Pamfilii. Nad zatoką górują (ponad 3000 m!) wierzchołki zachodniego Taurusu. Jej powierzchnia liczy około 2,5 tys. km2. To doskonały akwen żeglarski!

Płynąc od zachodu tuż przy przylądku Taslik – zwanym też Gelidonya – mijamy grupę pięciu skalistych wysepek. Panujący tu zachodni prąd osiąga siłę 3/4 węzła, lecz może zmieniać się co do kierunku i siły (!). Przeważają wiatry zachodnie i bryzy.

Kilka mil dalej kolejna skalista wysepka, a za nią rozległa zatoka Cavus Limani. Zatoka z piaszczystą plażą jest dobrym kotwicowiskiem: izobaty 5 i 10 m znajdują się w odległości 200 do 400 m od brzegu. Locja ostrzega przed silnymi szkwałami z północnego zachodu, od szczytu Musa Dagi (3070 m); nas też to spotkało, ale grunt trzymał dobrze. Dwanaście mil od Taslik znajduje się kotwicowisko Cirali Limani i ruiny antycznego miasta Olympus, a w jego pobliżu dogorywa, przywalona skałą przez herosa Bellerofonta (przy pomocy Pegaza), Chimera – fascynujące starożytnych „monstrum” (szczegóły w mitologii) – miejsce naturalnego wypływu gazu. Płonący gaz, tworzący „wieczne ognie”, kiedyś był tak duży, że służył jako latarnia morska.

Mijając wysepki Ucadalar (Trzy Wyspy) docieram do Tekirova, antycznego Phaselis, założonego w 690 r. p.n.e. przez kolonistów z Rodos i zdobytego przez Aleksandra Wielkiego w jego pochodzie na wschód. Położenie na małym półwyspie uformowało osłonięte falochronami dwa naturalne porty. Dzisiaj jachtom można polecić ten południowy, obszerniejszy i bezpieczniejszy, gdzie stajemy na kąpielisko. Miłośnicy antycznych ruin mogą zejść na ląd i obejrzeć ruiny teatru, sarkofagi i inne budowle. Nad wszystkim góruje szczyt Tahatli Dagi (2366 m, ant. Solyma – siedziba bogów). Stąd już blisko do Kemer, gdzie wpierw stajemy na noc przy plaży za przylądkiem Kucuk Burnu.

Pucz i stan wyjątkowy

Posługuję się mapą Imryay M21, której tytuł – dzisiaj – brzmi groźnie: „Passage chart – Western Mediterranean. South coast of Turkey, Syria, Lebanon and Cyprus”. Płyniemy już od Gocek na zat. Fethiye i wbrew temu czym karmiły nas media, nie ma śladu „imigrantów”, chaosu i bałaganu, jest pogodnie i nadzwyczaj spokojnie. Doskonała (5 kotwic) Kemer Turkiz Marina działa od 1984 r. i ma 240 miejsc na wodzie i 120 na lądzie, opłaty umiarkowane – 50 euro/doba (L = 14 m), dysponuje traveliftem 60 t, do heliportu jest 500 m, a do lotniska Antalya 55 km. Dobry punkt do wymiany załogi – port of entry, w którym można uzyskać/wymienić transit log i dokonać check out/in na Cypr Północny (wiza ważna, nie gubić wydruku!). Oprócz plaży godny polecenia jest leżący obok mariny etnograficzny skansen środkowoazjatyckich nomadów.

Popołudniami 14 i 15 lipca 2016 r. miały miejsce zapowiedziane pokazy akrobatyczne samolotu F16. Leciał od gór, robił beczki i piruety, zniżał się z potwornym hukiem nad maszty jachtów żaglowych i zawracając nad morzem wracał w stronę gór. Późnym wieczorem, w piątek 15 lipca, nagle pojawiły się informacje o puczu w Stambule i Ankarze, o walkach i zamkniętych lotniskach. Tu zablokowano bankomaty, wyludniły się tawerny i restauracje. W sobotę mam akurat zmianę załogi. Zmieniająca już czeka w hotelu, a schodząca decyduje się jechać na lotnisko Antalya. Tam przesiadają się, z ominięciem Stambułu, na lot do Berlina.

W sobotę sytuacja wraca do normy – spokojnie wymieniam transit log, bankomaty działają, robimy zaopatrzenie, turyści wesoło wypoczywają na guletach i plaży, a miasto tętni nocnym życiem. Żadnych śladów paniki. Staram sobie wyrobić pogląd na zdarzenia, o których wieści dochodzą przez komórki i Internet – z punktu widzenia w Kemer pucz wydaje się tajemniczy i dziwny. Już raz przeżywałem stan wyjątkowy w Turcji, w Cesme, Kusadasi i Izmirze, w 1981 r. Też – bez konsekwencji dla żeglowania...

Cały artykuł zamieszczony został w listopadowym wydaniu miesięcznika "Żagle" 11/2016. Prenumeratę, egzemplarze aktualne oraz archiwalne numery "Żagli" można zakupić dzwoniąc pod numer (0-22) 590 5555 lub w sklepie internetowym sklep.grupazpr.pl.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.